piątek, 15 lutego 2013

rozdział 1. Czasem jest mi ciężko radzić sobie z rzeczywistością .



30 stycznia 2012, Irlandia, Dublin.


     - Tośka wstawaj! - dziewczyna o blond włosach, łagodnie opadających  na twarz, siedziała na kolanach swojej przyjaciółki, która leżała pod ciepła kołdrą i nie miała najmniejszego zamiaru wstawać  - TOŚKA, no obudź się! - Ola zaczęła wbijać  swoje długie paznokcie w jej żebra, na co dziewczyna natychmiast poderwała się z łóżka wykrzywiając twarz w grymasie.
- Mogłaś obudzić mnie jakoś inaczej.
- Dobrze wiesz, że inaczej się nie da .
Ola uśmiechnęła się i zeskoczyła z nóg przyjaciółki. Gdy zobaczyła, ze Tośka dzielnie staje na zimnej posadzce i udaje się do szafki w celu przygotowania ubrań, spokojny krokiem ruszyła do łazienki w celu zrobienia porannej toalety. Tosia stała przed szafą zupełnie nie wiedząc co ma na siebie włożyć. Na krótki rękaw było za zimno, ale znowu na ciepły wełniany sweterek za gorąco. Oh ta Irlandzka pogoda!  To był ich drugi dzień spędzony w tym kraju. Pogoda jak na razie dopisywała, humory również. W ich malutkim pokoiku panowała przyjemna atmosfera. Z radia, które stało na nocnym stoliku grała cichutko muzyka, a przez otwarte okno wpadały promienie zimowego słońca.
- Shan już możesz wchodzić .
Dziewczyna lekkim krokiem weszła do łazienki. Przetarła ręką lustro, zaparowane od kłębów pary wydobywających się spod prysznica i uśmiechnęła się do swojego odbicia.
W lustrze ukazała się drobna postać, o brązowych włosach niesfornie opadających na czoło. Niebieskie oczy magnetyzowały spojrzeniem, a szereg równych, białych zębów rozświetlał jej twarz. Jednak w środku była cicha, wrażliwa i zupełnie pozbawiona poczucia własnej wartości. W szkole uważano ją za nudną kujonkę,  która jak to się u nich mówiło, ma popularną przyjaciółkę.

Czasami, zastanawiała się czy Ola nie przyjaźni się z nią tylko dlatego, żeby mieć od kogo spisać zadanie, czy ściągnąć na sprawdzianie. Jednak niekiedy na prawdę była dla niej ogromnym wsparciem. Przecież miała tylko ją, no i mamę. Związała włosy w kucyk, wytuszowała delikatnie rzęsy, ubrała się w przygotowane wcześniej rzeczy i weszła do pokoju, gdzie Ola siedziała na łóżku z wyraźnym oburzeniem malującym się na  twarzy.
Gdy tylko Tośka spojrzała na ekran telefonu, wiedziała dlaczego przyjaciółka ma taką minę. Były już spóźnione na warsztaty dobre piętnaście minut. Pośpiesznie wyszły z pokoju, niezdarnie zamykając drzwi i biegnąc na łeb na szyje po hotelowych schodach.


     Dotarły do wielkiej sali z ogromnymi oknami, które sprawiały, że pomieszczenie było bardzo jasne. Na suficie wisiały wymyślne żyrandole, a po pomieszczeniu rozchodził się zapach świeżo parzonej kawy. Inni członkowie chóru siedzieli na swoich miejscach, a gdy tylko dziewczyny przekroczyły próg pomieszczenia wzrok wszystkich skierował się właśnie na nie. Włączając w to panią prowadzącą chór.
- Ola i Shannon. Jak zwykle, nic nowego.
- Jeszcze się nie zaklimatyzowałyśmy.
Ola posłała w jej stronę najpiękniejszy uśmiech na jakich była w stanie się zdobyć i już pani Kasia miała zupełnie inną minę. Udobruchała ją. Po chwili opiekunka oznajmiła, że każdy będzie śpiewał solo, po jednej zwrotce wybranego przez nią utworu. Tosia natychmiast poczuła jak jej nogi robią się ciężkie, oddech staje się płytki, a serce niebezpiecznie przyśpiesza. Śpiewanie solo - była jej to największa zmora. Oczy wszystkich skierowane były na nią, a cisza jaka wtedy panowała doprowadzała ją do szału. Zatracona we własnych myślach, nawet nie zorientowała się, kiedy pani Kasia wywołała ją na środek. Nerwowo zaczęła rozglądać się w około.  Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Była za bardzo zdenerwowana. Zamknęła oczy chcąc sprawić, że nie będzie widziała tych wszystkich oczu otaczających ją. W końcu gdy poczuła się trochę pewniej cichutko zaczęła:

- Your faith was strong but you needed proof
You saw her bathing on the roof
Her beauty and the moonlight overthrew you
She tied you to a kitchen chair
She broke your throne, she cut your hair
And from your lips she drew the Hallelujah *

Skończyła. Przeżyła. Dała radę. Głęboko odetchnęła siadając na swoim miejscu. Mimo, że było już po wszystkim ręce nadal jej się trzęsły. Po chwili Ola ruszyła pewnym krokiem na środek. Czuła się jak ryba w wodzie. Była w swoim żywiole. Nawet pod takim względem, tak strasznie się od siebie różniły.


- Shan, pośpieszysz się czy mam iść bez ciebie ? - Ola stała w drzwiach machając torebką i patrząc spod byka na przyjaciółkę. Wyglądała nieziemsko. Miała na sobie niebieską, połyskującą, krótką sukienkę, która podkreślała kolor jej oczu, wysokie buty i mocny makijaż.
- Już chwila! - Tosia założyła kurtkę i po chwili stała obok przyjaciółki, która mierzyła ją piorunującym spojrzeniem
- Chyba sobie żartujesz że pozwolę ci tak wyjść!
Olka wróciła do pokoju i odkładając torebkę, otworzyła szafę wyrzucając z niej co raz do nowe ubrania w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. W końcu wyciągnęła fioletową sukienkę i wręczyła ją przyjaciółce z zadowoloną miną.
- Jeśli myślisz, że to ubiorę..
- Nie marudź. Przecież raz możesz wyglądać jak człowiek.
- To twoim zdaniem teraz wyglądam jak potwór?
- Tośka, chodzi mi o to, że jesteś na prawdę śliczna, ale nie potrafisz tego pokazać  Uwierz, że niejedna dziewczyna oddałaby wszystko, żeby wyglądać jak ty. Ale ty po prostu to wszystko maskujesz, ja nie wiem co z tobą jest nie tak - Shannon delikatnie się uśmiechnęła - teraz ci odpuszczę. Idź sobie w tych rurkach i bluzie, ale następnym razem tak łatwo już nie będzie - musnęła ustami policzek przyjaciółki i obydwie ruszyły na hol, gdzie pani Kasia wygłaszała ostatnie ostrzeżenia. Miały wrócić przed dwudziestą drugą, a osoby niepełnoletnie nie mogły spożywać alkoholu. Ola nie miała zamiaru zrealizować żadnej z próśb  gdyż przez cały czas robiła głupie miny.


     Dziewczyny wraz z innymi koleżankami z chóru przemierzały uliczki Irlandii w poszukiwaniu odpowiedniego ich zdaniem baru. W jednych było zbyt dużo ludzi, a w innych nie pasowała dziewczynom atmosfera. Tośka chodziła za koleżankami, nie skarżąc się na nic, chociaż tak na prawdę marzyła żeby znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu. W końcu zdecydowały się na malutki bar, który był tak oświetlony z zewnątrz że można go było dostrzec z drugiego końca ulicy. Weszły do środka. Tosie od razu uderzył zapach alkoholu i papierosów. W pomieszczeniu panował ogromny zaduch, a niski sufit i pozamykane okna jeszcze bardziej sprawiały że w pomieszczeniu było duszno. Kilka stolików było  zajętych, a barmanka z głębokim dekoltem czyściła kufel z piwa brudną ścierką i uśmiechała się do mężczyzn siedzących przy barze. Na prowizorycznym parkiecie tańczyło kilka pijanych par wtulonych w siebie tak ciasno, ze pomiędzy nich nie dałoby rady wcisnąć nawet malutkiej szpilki. Shannon usiadła na krześle, obok Oli przyglądając się tańczącym parom. Ile ona by oddała choćby za najmniejsze przytulenie! Odkąd pamięta była sama, nie miała żadnego chłopaka. Codziennie wkładała na siebie maskę z przyklejonym uśmiechem, nie mogąc dłużej znieść tej przeraźliwej samotności. Ale nie miała wyjścia. Nie mogła nic zrobić.
- Toś, piwka?
- Dobrze, wiesz że nie pije. Po co pytasz?
- Oh jak zwykle! Jak mogłam zapomnieć.
Ola wykrzywiła twarz i ruszyła do baru, żeby za chwile wrócić z kuflami piwa. Pociągnęła duży łyk, a reszta koleżanek poszła w jej ślady  Dziewczyna zawsze była w centrum zainteresowania i wiele jej koleżanek chciało by być taka jak ona. Shan miała szczęście przyjaźniąc się z taką dziewczyna! Po chwili wszystkie dziewczyny ruszyły na parkiet  zatracając się w muzyce. Tosia siedziała przy stoliku przypatrując się im i delikatnie uśmiechając. Gdyby tylko ona potrafiła się tak zabawić!
- Zatańczysz?
Zielonooki chłopak stanął przed Tośką, wyciągając w jej stronę rękę. Dziewczyna kilka sekund uważnie badała go wzrokiem po czym odparła.
- Nie potrafię.
- Przestań, każdy potrafi - chłopak usiadł obok niej stawiając swój kufel na stole. Coś magicznego było w jego oczach, gdyż nie potrafiła tak po prostu odmówić.


* fragment piosenki "Hallelujah" Rufusa Wainwrighta.
Ten bar to Temple Bar w Dublinie.
To pierwszy rozdział za nami. Mam nadzieje, że choć troszkę sie podoba.
Ja cały czas mam co do niego wątpliwości, coś mi nie pasuje. I mam wrażenie że jest za długi.
Wiem, nic szczególnego nie dzieje się w tym rozdziale, ale musiałam wprowadzić was w ich świat.
Dziękuje za wszystkie komentarze pod prologiem, jesteście kochane.
Jak minęły wam walentynki? I jak myślicie co stanie się w następnym rozdziale?

11 komentarzy:

  1. Rozdział mi się podoba i wcale nie jest za długi. Jestem ciekawa co stanie się w kolejnym. Nie mam pojęcia co możesz wymyślić. Musze także pochwalić Twój styl pisania. Dobrze dobierasz słowa, wszytko wydaje się być przemyślane. Rzadko komentuje jakieś blogi. Tylko wtedy gdy jakieś opowiadanie mi się spodoba i tak jest z tym. Pozdrawiam i czekam na kolejne części ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. :) Zżera mnie ciekawość co dalej ^^. Wcale nie jest długi - w sam raz i bardzo dobrze napisany ; ). Czekam na nn.

    Zapraszam do siebie ; D.
    Pozdrawiam, Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie ci wyszedl, szybko nn !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny ;))
    Piszesz cudownie ;*
    A jak jeszcze raz przeczytam że nie jesteś pewna rozdziału to obiecuję że coś Ci zrobię :P
    Długość mi odpowiada, mógł być nawet dłuższy, bo czyta się wspaniale ;)
    Czyżby Harry? :D
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    http://one-day-with-thea-and-niall.blogspot.com/
    http://the-love-and-pain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest za krótki! I jest świetny, nie martw się ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest za długi i bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Cieszę się, że tutaj zajrzałam. Jestem ciekawa co to za chłopak i jak potoczą się dalsze losy Tośki. ;) Życzę weny i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby Harry? Ale co on robi w Irlandii? No tak, pewnie razem z resztą chłopaków są u Niall'a ;)
    Takie pozytywne to wszystko na razie, czekam na rozwój wydarzeń ;)
    ściskam i całuję ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się ! A rozdział na pewno nie jest za długi :)
    Polubiłam główną bohaterkę, a Ola to taka typowa przebojowa dziewczyna. Zauważyłam mały błąd :
    - Shan, pośpieszysz się czy mam iść bez ciebie ? - Ola stała w drzwiach machając torebką i patrząc spod byka na przyjaciółkę. Wyglądała nieziemsko. Miała na sobie niebieską, połyskującą, krótką sukienkę, która podkreślała kolor jej oczu, lekki makijaż, wysokie buty i mocny makijaż.'' to miała mocny czy lekki makijaż ? ;p

    Mam nadzieje,że nie uznasz że sie czepiam ! :D
    Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje,że mnie poinformujesz w wolnym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, dziękuje bardzo. Nie zauważyłam tego . Już poprawiam ;)

      Usuń
  9. Ojejku jakie to cudowne. Aaaa mega.
    No i co to może być za chłopak.
    I rozdział nie jest za długi. Jest taki w sam raz;D
    Fajnie się go czyta. No i zajebiście piszesz. Tak lekko ...;D
    No i ogólnie masz cudny styl pisania. Zaciekawiasz tym co piszesz.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ciekawe co się wydarzy. I jak potoczą się losy bohaterów.
    Pozdrawiam Bella♥
    _______
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo, bardzo mi się podoba! Ciekawie piszesz, a opowiadanie jest oryginalne. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Długość jest idealna ^^
    Mogłabyś mnie informować?
    my-red-sky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

obserwatorzy: