poniedziałek, 25 lutego 2013

rozdział 3. " Harry coś ty znowu wymyślił?! "


     - Kurwa Harry idź do niej w tej chwili! - blondyn popychał przyjaciela w stronę grupki dziewczyn idącej w ich kierunku. Chłopak nie miał najmniejszego zamiaru ruszyć się z ławki. Może dlatego, ze było mu głupio, a może dlatego, że po prostu nie miał wyrzutów sumienia. Niall był co raz bardziej wkurzony. Siedzieli na tej ławce od dobrych dwóch godzin czekając właśnie na nią. Horan cudem zmusił Harrego do przyjścia tutaj, szantażując go powiedzeniem o wszystkim chłopakom.
- Nie nawidzę jak przeklinasz, wiesz o tym i robisz to specjalnie - mruknął.
- Nie marudź tylko idź w tej chwili. Czekam tu na ciebie.
Zielonooki chłopak niechętnie wstał z ławki kierując się w stronę roześmianych dziewczyn. Szedł ze spuszczoną głową mając nadzieje, że nie rozpoznają w nim członka One Direction. Jednak mylił się. Chciał po prostu powiedzieć to głupie przepraszam, żeby tylko Niall dał mu spokój.
- Ej patrzcie! To Harry Styles! - jedna z dziewczyn krzyknęła głośno jego imię  na co reszta z nich natychmiast obróciła głowę w jego kierunku. Harry widząc to, odwrócił się w stronę Nialla i wzruszył ramionami chcąc wrócić na swoje wcześniejsze miejsce i uniknąć spotkania z nieznajomą. Horan podbiegł do niego, wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu i ruszył w stronę piszczących dziewczyn, zajmując tym samym ich uwagę. Nie po to czekał razem z nim na tej niewygodnej ławce przez tyle czasu i nie po to ględził przez cały ranek, żeby teraz mu odpuścić.


Harry podszedł do dziewczyny stojącej obok niewielkiej fontanny na środku placu. Miała najbardziej niebieskie oczy jakie kiedykolwiek widział. Była, taka delikatna, taka inna. Przybliżył się do niej próbując się uśmiechnąć, jednak zdobył się tylko na lekkie uniesienie kącików ust . Dziewczyna była wyraźnie przerażona. Wzrokiem wodziła za przyjaciółką, która jednak stała na tyle daleko, że nie była w stanie dostrzec co się dzieje.
- Ja chciałbym cie przeprosić - zaczął niepewnie, co było do niego nie podobne. Zazwyczaj był pewny siebie i świadomy tego, że mógłby mieć każdą. W końcu był gwiazdą. - ja byłem pijany, nie wiedziałem co robię. Żałuje, na prawdę.
Czekał na jakąś reakcję z jej strony. Myślał, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi.
- To, że byleś pijany nie usprawiedliwia cie w żaden sposób - odparła Tośka drżącym, ale jednak pewnym głosem oddalając się od niego. Wiec jednak nie jest jedną z tych, która poleci na niego, gdy tylko okaże jej odrobinę swojego zainteresowania.
- Wiem, że mnie nie usprawiedliwia. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Co mam zrobić żebyś jakoś mi wybaczyła?
- Nic. Przeprosiłeś mnie. Wystarczy. To na razie.
Harry myślał że zaraz wybuchnie mu głowa. Nie mógł pozwolić jej odejść  Nie jej. Nie teraz. Odruchowo chwycił ją za nadgarstek, chcąc zatrzymać ją przy sobie. Tośka wzdrygnęła się i wyszarpała z jego uścisku obdarzając go morderczym spojrzeniem.
- Przepraszam. Na prawdę mi głupio . I samo przeproszenie mnie na satysfakcjonuje -  chłopak delikatnie uśmiechnął się chcąc ja udobruchać. - Co mam zrobić, powiedz?
- Zabierz mnie w lot balonem - dziewczyna zaśmiała się melodyjnie, a serce Stylesa na chwilę przestało bić. - A że to nie możliwe, to żegnam.
- Nie, poczekaj! - chłopak rozpromienił się - Zabiorę cię. Niall na pewno wie, gdzie tutaj można się przelecieć!


Shan nie wiedziała co ma myśleć. Z jednej strony dalej odczuwała przed nim jakiegoś rodzaju lęk, ale z drugiej strony  jakaś niewidzialna siła ciągnęła ją do niego. Tak jak wtedy, gdy tańczyli razem w barze. Dziewczyna mogła wyczytać z jego zielonych oczu, że na prawdę żałuje tego co zrobił, na prawdę jest mu głupio i nie czuje się z tym najlepiej. Ale czy mogła mu zaufać? A co jeśli on tylko chce ją wykorzystać? Chce się nią pobawić?  Który normalny chłopak zainteresowałby się taką zwykłą, szara dziewczyną jak ona? No który? W dodatku sam Harry Styles. Wielka gwiazda. Patrzyła na niego z nieukrywaną satysfakcją. Widok czekającego na jej odpowiedź chłopaka wydał się jej na prawdę śmieszny. Wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, jednak po chwili wracając do swojej poprzedniej, poważnej miny.
       - No dobra, zgadzam się - odparła, a Harry wypuścił głośno powietrze - Ale obiecaj, że mnie nie dotkniesz, ani nie będziesz próbował zrobić jakieś głupiej rzeczy.
- Masz moje słowo. Obiecuje.
       - Nie wiem czy komuś takiemu można wierzyć, ale spróbuje . - Mruknęła tak cicho, że nie był w stanie jej usłyszeć. Pierwszy raz chłopak chciał spędzić z nią trochę czasu. W prawdzie nieznajomy, ale jednak chłopak. Nie liczyły się wypady do klubów z Olką, gdy siedziała samotnie przy stoliku sącząc napój, a mnóstwo chłopaków przewijało się przez lokal. Nie liczyło się też to, że gdy była w towarzystwie swojej przyjaciółki była oblegana przez najróżniejszych kolesi. Rzecz jasna oczywiście z powodu Oli, która nie mogła odpędzić się od adoratorów. To była dla Tośki zupełnie nowa sytuacja. Poczuła się lepiej, jakby ktoś uruchomił w jej głowie nieznane myślenie, nieznane uczucia.
Harry nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dziewczyna, którą próbował zgwałcić, a może to zbyt mocne określenie zgodziła się na spędzenie z nim kilku godzin. Ona była jakaś inna. Nie miała na sobie wyzywających ubrań, nie piszczała na jego widok. Traktowała go jak normalnego, zwykłego chłopaka. Chyba właśnie tego mu brakowało. Chociaż powoli zaczęło robić się ciemno postanowił zrealizować swój plan. Natychmiast znalazł przyjaciela wśród tłumu otaczających go dziewczyn i gestem ręki przywołał go do siebie. Horan przepraszając fanki, podszedł do niego mierząc go spojrzeniem.


       - Już, wracamy, przeprosiłeś ją?
       - Nialler pożyczysz mi swoje auto? I powiedz gdzie w okolicy są jakieś loty balonem czy coś w tym rodzaju?
- Harry coś ty znowu wymyślił? - Horan pokręcił głową.
- No szybko, mów! - chłopak co jakiś czas zerkał w stronę dziewczyny, która stała samotnie czekając na niego i kiwając się to w przód to w tył, mając ręce schowane w kieszeniach swojej bluzy.
- Masz samochód - rzucił mu kluczyki - a jeśli chodzi ci o te balony to coś jest obok tej górki, gdzie ostatnio byliśmy na quadach. Tylko proszę nie zrób znowu nic głupiego.
Jednak Harry nie usłyszał już prośby przyjaciela. Dotarł do Shonney, kierując się później w stronę samochodu Horana. Wsiedli do czarnego vana z przyciemnianymi szybami. Styles czuł się jak we śnie. Nie wiedział co się nim dzieje, był jakby w innym świecie, w którym wszystko było lepsze, bardziej kolorowe. Shon usiadła na miejscu pasażera nie wiedząc co tak na prawdę robi. Była zaskoczona swoim zachowaniem. Ola! Nie powiedziała nic Oli! Pewnie przyjaciółka się o nią martwi. Wyciągnęła telefon z kieszeni i pośpiesznie, stukając w ekran telefonu wysłała wiadomość przyjaciółce. Na zewnątrz było już ciemno.  Dalej odczuwała strach przed Harrym. Jednak nie potrafiła odmawiać. Miała zbyt miękkie serce a te niedawno uruchomione myśli nie pozwoliły jej na zrezygnowanie .
- Skąd jesteś ? - spytał nagle nie odrywając wzroku od jezdni.
- Z Bohnii.
- A dokładniej?
- Z Krakowa. Polska, mówi ci to coś? Obok Niemiec. W Europie, nad morzem Bałtyckim, nad rzeką Wisłą, stolica Warszawa..
- Coś nie bardzo. WIEM! Mamy tam fanki, na prawdę cudowne fanki! Kiedyś w czasie koncertu w widziałem ogromną flagę z napisem Poland! Ja mieszkam w Londynie, na razie jestem u Nialla. Poznałaś go wtedy.. - nagle przerwał zdając sobie sprawę jaki właśnie poruszył temat. - Dobra nie wracamy do tamtego zdarzenia, może być?
- Pod warunkiem że już nigdy - podkreśliła ostatnie słowo - nigdy nie zrobisz czegoś tak głupiego. Poza tym taka z ciebie wielka gwiazda, a nie wiesz gdzie leży Polska. Widać nie jesteś taki idealny. Ciekawe co by powiedziały na to twoje fanki. Mam nadzieje, że reszta chłopaków jest bardziej inteligentna, bo ty mądrością nie grzeszysz.
     - Ale przyznaj, że urodą i owszem!
Zaśmiała się, powodując grymas na twarzy Harrego. Wyraźnie się z niego nabijała.


Po chwili wysiedli z samochodu . Na wielkiej polanie rozłożone były nienadmuchane jeszcze kolorowe,  ogromne balony. Na zewnątrz robiło się co raz chłodniej, a zimny, ale lekki wiatr powodował gęsią skórkę na ciele Tośki. Udali się do niewielkiego budynku z zielonym dachem i niewielkimi drewnianymi drzwiami. Chociaż było ciemno Shan mogła dostrzec, że chłopak cały czas przygląda się jej jakby sprawdzając czy jeszcze idzie obok niego, czy może uciekła już bojąc się że znowu będzie chciał zrobić jej krzywdę. Weszli do pomieszczenia, w którym paliło się tylko jedno światło. Za stolikiem siedział łysiejący, starszy mężczyzna rozmawiając z kimś przez telefon, gdy tylko zobaczył wchodzących klientów odłożył słuchawkę i zwrócił się w ich stronę.
- Czym mogę służyć?
- Chcielibyśmy się przelecieć jakkolwiek to brzmi - odparł chłopak.
- Przykro mi, ale o tej porze przyjmuje tylko rezerwacje. Loty odbywają się w dzień.
Harry zmierzył go spojrzeniem
- Za dodatkową opłatą możecie odbyć lot. Chris chodź tutaj! - mężczyzna krzyknął i z głębi pomieszczenie wyłonił się wysoki, szczupły chłopak - Polecisz z państwem.
- Ale wujku teraz? - jęknął.
- Tak teraz.
Harry zapłacił właścicielowi i po chwili wraz z Tośką siedział już w koszu, nadmuchującego się balona. Dziewczyna nerwowo ściskała wierzch kosza co chwila przegryzając dolną wargę. Co ja tu właściwie robię  To był na prawdę jeden z głupszych pomysłów jakie sobie wymyśliłam...


***

To trzeci rozdział za nami . Przepraszam za wszystkie błędy.
Miałam dodać wcześniej, ale mam tak dużo nauki, że nie wyrabiam ;c
Poprawiałam go kilka razy i najchętniej zrobiła bym to po raz kolejny.
Tekst pisany kursywą to są myśli bohaterów.
Dziękuje za wyświetlenia i komentarze ;*
To dla mnie na prawdę ogromnie dużo znaczy i motywuje 
mnie do dalszego pisania. Jesteście cudowne. <3

obserwatorzy: